Z Martą i Grześkiem znam się od dawna dzięki wspólnej pasji. Wszyscy jeździmy motocyklami. To kolejna para z ekipy na dwóch kółkach, która zdecydowala się pobrać.
Takich znajomych mam jeszcze wielu dlatego ufam, że to nie ostatnie zdjęcia dla zmotoryzowanych. Trzy dni czekaliśmy na słoneczną pogodę. Ponieważ Marta i Grzegorz mieszkają poza granicami kraju istniało realne zagrożenie, że sesja się nie odbędzie:-) Jednak szczęście nam sprzyjało i w czerwcowy czwartek na dwa dni przed ich odlotem pojawiło się słońce. Udało się zrobić plener. W makach, w ruinach zamku Krupe, w dworku przy Skansenie Lubelskim, na motocyklach i …z króliczkami. Króliki, które wypożyczyła mi moja koleżanka Kasia T. ( dziękuję serdecznie Kasiu!!!) czekały i obgryzały mi kwiaty chwilowo zamieszkując mój balkon. Ale co tam kilka liści w porównaniu z efektem zdjęć:-)
Zapraszam do ogladania
P.S.
Marta brawo!! za dbałość detale:-)
Marta do ślubu miała piękną suknię z czerwoną tasiemką sznurowaną na plecach i czerwone pantofelki. Grzesiek miał marynarkę przypominającą frak. Jak nic pasował mi do tego cylinder, laseczka, makowe pole i króliki.
Znalazłam cylinder, znalazłam króliki i znalazłam makowe pole dzięki Magdzie ( dzięki stokrotne ). Tą sesję podzieliłabym tak naprawdę na trzy częśći tematyczne. Dwie pierwsze bardziej bajkowe z pierwszego dnia sesji. I jedną zmotoryzowaną z drugiego dnia.